Film

Zniesmaczenie i zachwyt nad ruchomymi obrazkami

  • Alien: Romulus (2024)

    Alien: Romulus (2024)

    Na wstępie przyznam, że jestem fanem serii Alien. Potrafię jej wybaczyć jakieś wpadki i niekiedy przeciętność bo od zawsze podobał mi się cały koncept Obcego… forma w jaki sposób działa i jaką grozę musi budzić kontakt z takim drapieżnikiem szczytowym… Zawsze mi się to wydawało doskonale wymyślone a wisienką na torcie był fakt, że stworzył go wspaniały artysta H.R. Giger.

    (więcej…)
  • Nosferatu (2024)

    Nosferatu (2024)

    „Nosferatu” to hipnotyzujący hołd dla klasyki kina grozy, który wciąga widza w duszną, mroczną atmosferę, otaczając go niczym ciężka mgła. Reżyser z niezwykłą dbałością o detale oddał ducha niemieckiego ekspresjonizmu, tworząc dzieło trzymające w napięciu od pierwszej do ostatniej sceny.

    Wspaniałe zdjęcia, stylizowane na klimat taśmy filmowej, sprawiają, że film wygląda autentycznie, jakby pochodził z innej epoki. Imponujące operowanie światłem i cieniem nadaje mu niezwykłej głębi, a scena, w której cień ręki Nosferatu unosi się nad miastem, to świetny hołd dla klasycznego horroru. Ogólnie wszystkie sceny związane z cieniem, który jest nieodłącznym elementem tego obrazu, są bardzo nastrojowe i enigmatyczne. Tworzą swoisty rodowód Nosferatu.

    Willem Dafoe, szalony naukowiec – niemalże szarlatan, wnosi dużo koloru do tej mrocznej opowieści. Aktor kompletny, przyśpiesza i ubarwia akcję filmu. Sprawia, że każda scena z jego udziałem pulsuje intensywnością. Nosferatu natomiast w którego wcielił się Bill Skarsgard ukazany jest bardzo dobitnie i ociężale. Mówi tylko tyle ile potrzeba, co jest poparte doskonałym akcentem. Może to tylko ja ale wypowiadane przez niego końcówki czasem kojarzyły mi się z rolą Pennywise’a. Nie jest przerysowaną postacią jak to onegdaj bywało – bije z niego realizm. To taki ledwo dychający szlachcic, z którym nie chcesz zadzierać. Wspaniała kreacja.

    Całość dopełnia klimatyczna muzyka, która idealnie komponuje się z obrazem, tworząc film niezwykle spójny pod względem stylistycznym. „Nosferatu” to dzieło, które udowadnia, że klasyczny horror wciąż może być fascynujący, a jego mroczna poetyka potrafi wciągnąć i zachwycić współczesnego widza.

  • The Penguin (Serial 2024)

    The Penguin (Serial 2024)

    „The Penguin” to serial, który wciąga widza w mroczne, brutalne ulice Gotham, gdzie walka toczy się nie między dobrem a złem, lecz między złem a czymś jeszcze gorszym. Postacie z początku wydawały mi się nieco przerysowane ale bardzo szybko nabierają realistycznych barw.

    Colin Farrell to jeden z największych atutów „Pingwina”. W jego fenomenalnej interpretacji Oswald Cobb staje się postacią wielowymiarową – z jednej strony budzi grozę jako bezwzględny gangster, a z drugiej fascynuje błyskotliwością i zaskakującą wrażliwością. Farrell doskonale oddaje wewnętrzne rozdarcie bohatera, czyniąc go nie tylko antagonistą, ale i ofiarą bezlitosnego świata, w którym przyszło mu żyć.

    Twórcom udało się stworzyć wyjątkowy klimat Gotham – mroczny, brudny, duszny i pełen niepokoju. Miasto jest niemal odrębnym bohaterem serialu, nadając fabule odpowiednią surowość i intensywność. Realizm budowany jest tu przez bezpośredniość, a scenariusz nie unika dosadnych scen, które tylko podkreślają brutalność rzeczywistości bohaterów. Gotham odbiega od komiksowego nastroju stojąc twardo na ziemi od samego początku. Jest to wręcz jego najbardziej realistyczna inkarnacja.

    „The Penguin” to produkcja błyskotliwa i pobudzająca, wymagająca skupienia i refleksji. To serial, który – mimo ciężkiego klimatu i dobitnych obrazów – potrafi zaskoczyć głębią emocji oraz portretem moralnie upadłego świata. Dla fanów historii osadzonych w uniwersum Batmana to pozycja obowiązkowa, która pozostawia (nie)przyjemny „posmak w ustach”. Cudo.

    (więcej…)
  • Conclave (2024)

    Conclave (2024)

    Relacja intymna z kościołem…

    Bardzo aktorski dramat z kościołem w tle. Doskonale odegrany – niemalże intymnie. Ralph Fiennes przechodzi samego siebie wątpiąc i zastanawiając się nad sensem swojego udziału… Film metaforyczny i jednocześnie bardzo dosłownie ukazujący problemy kościoła. Momentami może zbyt dosłownie ale finalnie, wszystko zrealizowane jest z rozmysłem. Końcowy zwrot akcji jest w niemalże teatralnym stylu a grande finale zaskakuje. Pozytywnie, oczywiście.

    Osobny rozdział należy się sztukom audio-wizualnym w „Conclave”. Zdjęcia Stéphane Fontaine są bardzo czyste i wyraziste. Są naturalne i jednocześnie każde ujęcie można z powodzeniem zatrzymać w stop klatce. Doskonała jakość w bardzo klimatycznej estetyce. Całość jest doskonale spasowana z muzyką Volkera Bertelmanna. Minimalistyczne orkiestracje robią tu przeogromną robotę na spółkę ze wspomnianymi zdjęciami. Z powodzeniem mogę je zaliczyć do tegorocznej topki wraz z „The Substance” i „Longlegs”. „Conclave” to filmowa „koronkowa robota”. Dopracowana i szczegółowa. Ocierająca się o artyzm. Mimo pewnych przerysowań – bardzo jakościowe kino.

    (więcej…)
  • Heretic (2024)

    Heretic (2024)

    Well… Był pomysł aby obsadzić Hugh Granta w roli złola mózgowca, który „chciałby porozmawiać o religii”. Pomyśl się udał bo Hugh jest świetny. Ba, nawet odwiedzające go misjonarki, odnajdują się w swojej roli. Aktorsko – wszystko się zgadza. Jednakże obiecujący film, finalnie nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Duży nacisk położono na skrzętnie napisane dialogi. Są one wartością dodatnią. Sama akcja natomiast jest jakąś parafrazą horroru psychologicznego, który nie trzyma w napięciu ani nie wywołuje żadnych mrocznych emocji. Sam początek jest intrygujący gdyż jesteśmy ciekawi jak Mr. Reed rozegra swoją grę aczkolwiek bardzo szybko okazuje się ona bardzo nieudolną. „Labirynt” którym film był reklamowany też nie jest tym czym się wydaje.

    Ogólnie jestem rozczarowany. Błyskotliwy zamysł, dobre aktorstwo i nijakie rozwinięcie, które pozostawia jeszcze nadzieję. Grande finale jest już jednak poruszająco zwyczajne ale nie chcę zdradzać szczegółów. Szkoda bo ambitnie i klimatycznie ale zakończenie totalnie rozczarowuje. Czy nikt nie ogląda tych filmów po zmontowaniu? Propsy za próbę odczarowania Granta.

    (więcej…)
  • Fall (2022)

    Fall (2022)

    Podchodząc do „Fall” doskonale wiedziałem na co się piszę i nie byłem zaskoczony. Ten film w 100% był taki jak się spodziewałem. Ckliwy i przewidywalny początek. Cringe’owy wstęp do przygody, potem film właściwy i ponownie ckliwy koniec. Poza 'filmem właściwym’ nie ma tu nic autentycznego czy wiarygodnego. Esencja zawiera się w samej wyprawie na szczyt masztu telewizyjnego. Muszę przyznać, że momentami pociłem się bardziej niż podczas niejednego horroru. Nie mam może lęku wysokości ale idea obcowania z taką przestrzenią i utknięciu na takiej wysokości bez możliwości zejścia – może budzić pewne fobie i lęki. Tym bardziej iż jest to wąski, pionowy maszt a nie masyw górski. 'Film właściwy’ jest wciągający i pomysłowy. Solidnie zrealizowane zdjęcia dzięki którym nie mamy aż takiego uczucia negacji i niedowierzania. Jest też ciekawy twist więc win = win.

    „Fall” to film ze wszechmiar przeciętny ale jeśli ktoś lubi się bać i pragnie odmiany od 'strasznych filmów’ to ten obraz zagląda w inne zakamarki naszej duszy. Ja na nowo odkrywam pasję do kina grozy więc lubię czasem zboczyć z oczywistego kursu.

    (więcej…)
  • Terrifier (2016-2024)

    Terrifier (2016-2024)

    Obejrzenie 3 części w ciągu trzech dni może trochę zryć głowę szczególnie kiedy człowiek się nie spodziewa, że to taki totalny gore w klimatach horrorów klasy B 😉

    Zaczynając od 1 części, która jest dość prymitywna nawet jak na 2016 rok aż do „wyrafinowanego” gore slashera w części 3. Cześć druga jest jakoś pomiędzy. Klimatem przypomina horrory lat 90. Dorzućmy do tego muzykę syntezatorową i wszystko się zgadza (vibe Freddy Kruegera). Niektóre sceny potrafią zaskoczyć swoją brutalnością (scena w sypialni może zaskoczyć). Mimo wszystko, dwójka mi się trochę dłużyła. Trójka za to przeleciała bardzo szybko i płynnie. Udowadnia, że twórcy nie mają hamulców i zrobią wszystko co sobie wymyślą (włącznie z wysadzaniem i siekaniem małoletnich). Nie powiem, że nie byłem czasem wstrząśnięty ich pomysłowością. Kedy podejdzie się do tematu z dystansem to można Teriffiera rozpatrywać w kategorii niemalże eksperymentu społecznego.

    Finalnie mam mieszane uczucia. Kino rozrywkowe? Może trochę. Czasem bezmyślne a czasem wręcz groteskowe. Niemniej zaskakujące jest, że Terrifier trafił do mainstreamu. Z punktu widzenia kreacji postaci to demoniczny Art jest przemyślany i trzyma poziom. Czekam na część 4 bo zdaje się że czeka nas wizyta w piekle 😉

    (więcej…)
  • Longlegs (2024)

    Longlegs (2024)

    Nie wiem jak wystarczająco dobitnie podkreślić jak dobre są zdjęcia w tym filmie. Coś pięknego. Dla nich samych „Longlegs” zyskuje bardzo. Film niestety jest zrujnowany przez dziurawy scenariusz, który prawdopodobnie wymusza takie a nie inne zakończenie. Na koniec historii mamy niemalże łopatologiczne wyjaśnienie o co w rzeczonym filmie chodziło. Wolałbym jednak móc się domyślić wszystkich składowych i zobaczyć jedynie wisienkę na torcie ale z powodu takiego poprowadzenia fabuły i nieco irracjonalnego pomysłu – nie jest to do końca możliwe.

    W każdym razie… „Longlegs” ma niesamowity klimat. Rola Nicolasa Cage’a jest interesująca i zupełnie inna niż dotychczasowe. To samo tyczy się stylizacji. Nie żebym miał jakiś wielki problem z tym aktorem ale już skoro producenci chwalą się, że jest zmieniony nie do poznania to już coś znaczy. Powstał tutaj bardziej taki nadprzyrodzony thriller niż horror ale nie jest to problem. Warto obejrzeć ze względu na wyżej wymienione oraz ciekawą rolę Maiki Monroe. Z początku trochę dziwna ale dojrzewająca z czasem.

  • Megan (2022)

    Megan (2022)

    Cringe fest i nieudolna próba przeniesienia Laleczki Chucky w XXII wiek. Nierealistyczna wizja nawet w kontekście science-fiction. Techno-horror w słabym wydaniu. Przyzwoity color grading nie uratował sytuacji. Klimat też raczej wypłaszczony… No szkoda.

  • Scarface (1983)

    Scarface (1983)

    Scarface zestarzał się może trochę gorzej niż przypuszczałem ale klimat nadal jest wspaniały. Tony Montana jest ikonicznym przykładem wzlotu i upadku. Szkoda tylko, że tyle tam off-screen’owych niedopowiedzeń.