Gra

Wymyślne drogi samo-udręczenia w nie realnym świecie

  • Death Stranding (Część 1)

    Death Stranding (Część 1)

    „Początek”

    Muszę przyznać, że zwlekałem dość potężnie z rozpoczęciem tej gry. Światło dzienne ujrzała właśnie część 2 i być może właśnie to przeważyło. Gdy ujrzałem cudowne widoki na gameplayu z dwójki, uznałem, że to jest ten moment. Będę chciał zagrać sequel więc warto zacząć od początku. Moje wypociny to w żadnym wypadku recenzja. To opis moich doświadczeń związanych z Death Stranding. Jestem dopiero 5h w głąb i zasadniczo jeszcze nie wiele widziałem ale wrażenie jakie na mnie zrobiła ta gra jest przejmujące. Byłem świadomy, że jest to coś innego i z czym to się mniej więcej je, natomiast wykonanie przerosło moje oczekiwania.

    (więcej…)
  • The Invincible

    The Invincible

    „The Invincible” to bardzo udana adaptacja prozy Stanisława Lema. Jest bardzo wieloznaczna jak wspomniany „Niezwyciężony”. Co prawda odstaje nieco od książki ale bardzo zgrabnie wprowadza atmosferę tajemniczości, grozy i ciekawości. Wizualnie wszystko się tu zgadza i doskonale koresponduje. Regis III to kolorowa planeta pełna nietypowych zjawisk i zróżnicowanego terenu. Gra to raczej interaktywna przygoda. Nie ma tu walki, strzelania czy innych 'typowych’ rzeczy. Mamy za to dużo dialogów i eksploracji i jest to zdecydowanie miła odmiana. Od naszych wyborów zależy rozwój wydarzeń a zakończeń jest kilka.

    Wspaniały skok w klimat vintage sci-fi. Walking sim wysokiej jakości z filmowym sznytem. Zakończenia pozostawiają pewien niedosyt ale może są też szansą na kolejną podróż…

    (więcej…)
  • Remnant 2

    Remnant 2

    Skończyłem Remnant 2. Czuję się uwolniony od tej gry jak od przykrego obowiązku. Zainwestowany czas przepadł bezpowrotnie więc już żal było nie skończyć. Frustracji było sporo. Głupie 'błędy’ gdzie nie mogłem się ruszyć z miejsca bo zablokowało mnie otoczenie… wystający gwóźdź czy inne podłe gówno, irytowały najbardziej. Albo walki z bossami gdzie po pierwszym zestaggerowaniu mogłem pomachać swojemu życiu na dobranoc bo pasek tak szybko odchodził. Bez wstydu przyznam, że granie na najniższym poziomie trudności to był najlepszy możliwy wybór. Nie jestem fanatykiem soulsów. Czasem lubię spróbować ale na ogół jednak… nie. Moje pierwsze podejście do tej gry jakiś czas temu na poziomie średnim zakończyło się całkowitym porzuceniem. Przeszczep się nie przyjął, pacjent zmarł. Jak policzę ilość irytacji jaką i tak wylałem, stwierdzam że poprzednio nie było warto. Ah no i „honorable mention” dla „cudownie” chaotycznej walki z ostatnim bossem. Ładnie się komuś odkleiło. Nie zazdroszczę 😉 Nie widziałem jeszcze tak zmurszałego pomysłu na fazy walki. Odsyłam do YouTube bo to nie sposób opisać.

    Ładna gra. Ładny design otoczenia i postaci vs kartonowa rozgrywka i łopatologiczne rozwiązania zerżnięte z Dark Souls. Mimo wszystko wciąga ale dla gracza niedzielnego jak ja to chwilami za dużo 😉

    (więcej…)